Cześć dziewczyny!
Zawsze zimą mam jeden główny problem – włosy pod czapką wyczyniają cuda! Puszą się, elektryzują, a czasem bywają też przyklapnięte. Postanowiłam coś z tym zrobić. Testuję termoochronny spray do włosów Heat Protectant Spray. Pierwsze efekty są zachwycające.
Fryzura spod czapki – problemy z włosami
Zima nie sprzyja wyglądowi moich włosów. Kiedy na dworze temperatura spada do kilku stopni, zazwyczaj decyduję się na założenie czapki. I tu pojawiają się problemy. Niezależnie od tego, jakie nakrycie głowy wybiorę, czy jest z tkanin naturalnych, wełny czy z akrylu – zawsze kończy się tak samo. Po zdjęciu czapki mam chęć natychmiast ponownie ją założyć, bo moje włosy nie nadają się do niczego. Po prostu zaczynają żyć własnym życiem! Raz są naelektryzowane tak, jakbym podłączyła je pod prąd. Innym razem puszą się, każdy stoi w inną stronę. Trzeci przypadek to fryzura jak po wyjściu spod prysznica – włosy są oklapnięte, wiszą smętnie w strąkach po obu stronach twarzy. To, co łączy te trzy tragedie to to, że włosy zawsze są suche na maksa, wręcz szorstkie w dotyku. Postanowiłam sprawdzić, co robię źle. Okazało się, że u źródła problemu leży niewłaściwa pielęgnacja.
Włosy zimą – jak ich nie przesuszyć
Zimą częściej sięgam po suszarkę i prostownicę do włosów. Dotąd rutyną w pielęgnacji był szampon, odżywka, ewentualnie maseczka. To nie wystarczyło moim włosom. Szybka stylizacja gorącym powietrzem, przesiadywanie w nagrzanych pomieszczeniach – to wszystko sprawiło, że stały się suche, szorstkie, matowe. Postanowiłam temu zaradzić i sięgnąć to termoochronę. A że znam i cenię kosmetyki od Nanoil (fajne składy, miłe ceny, obłędny zapach!), to zdecydowałam się sprawdzić ich termoochronny spray do włosów Heat Protectant Spray. Efekty mnie zaskoczyły.
Włosy pod czapką – termoochrona to konieczność
Jak stosuję Heat Protectant Spray? Jego użycie jest bardzo proste. Buteleczka z atomizerem pozwala na dozowanie kosmetyku w takiej ilości, jaka jest potrzebna, w zależności od długości i gęstości włosów. Ja stosuję go na trzy sposoby. Po pierwsze, sięgam po niego zaraz przed suszeniem włosów. Kilka psiknięć na wilgotne pasma wystarczy, by włosy były chronione, i już można je stylizować.
Po drugie, Heat Protectant Spray to absolutne #musthave, kiedy mam ochotę używać prostownicy do włosów. Termoochronny spray od Nanoil działa w bardzo wysokich temperaturach, nawet do 220 stopni Celsjusza. To sprawia, że nie muszę się martwić, że prostowanie zaszkodzi moim włosom. Wiem, że ich nie zniszczę, bo są dobrze chronione. Po trzecie, używam go do stylizacji fryzury. Stylizacja włosów nie jest moim ulubionym zajęciem, a Nanoil Heat Protectant Spray sprawia, że jest niezwykle prosta. Spray sprawia, że pasma są bardziej podatne na układanie, zaczynają “współpracować”.
Lekka formuła sprayu z proteinami jedwabiu otula włos niewidzialną warstwą ochronną, która działa jak tarcza. Dzięki temu w czasie stylizacji gorącym powietrzem łuski włosów zamykają się, utrzymując naturalne nawilżenie.
Heat Protectant Spray – efekty stosowania
Co prawda, termoochronny spray Heat Protectant Spray jest ze mną od stosunkowo niedawna, ale przekonałam się, że już mogę zobaczyć pierwsze dobroczynne efekty stosowania. Co więcej, to nie tylko lepszy wygląd włosów, ale też ich zdrowie. Moje niesforne kosmyki stały się gładkie, miłe w dotyku, są dużo bardziej sprężyste i lśniące. Co dla mnie bardzo ważne, nie zdarzyło mi się, żebym przesadziła z ilością kosmetyku. Spray nie oblepia włosów, po prostu równomiernie się na nich osadza. Nie mam niezdrowych, przyklapniętych strąków. Włosy nie są szybciej przetłuszczone, po prostu lśnią zdrowym blaskiem. Mam wrażenie, że są lepiej odżywione, a przez to piękniejsze.
Coś mi się zdaje, że znalazłam swój ukochany kosmetyk termoochronny?A jaki jest Wasz? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Dodaj komentarz